Dzisiaj kilka słów autentycznej historii jednej z moich pacjentek. Jesienią 2016r trafiła do mnie rezolutna Starsza Pani z poważnym problemem zdrowotnym. Stwierdzona wiele lat temu wada kręgosłupa nazywana kręgozmykiem zwyrodnieniowym rozwinęła się do stadium uniemożliwiającego chodzenie na dystansie powyżej 200 metrów. Dysfunkcja ta była dla Pacjentki szczególnie dokuczliwa ponieważ uniemożliwiała kontynuację życiowej pasji- górskiej turystyki pieszej. Po przedstawieniu rokowań Pani Józefa podjęła decyzję o operacji kręgosłupa której celem miało być ponowne „udrożnienie” kanału kręgowego oraz stabilizacja stosownymi implantami. Poinformowałem Pacjentkę, że udana operacja wsparta odpowiednią pooperacyjną rehabilitacją przy odpowiedniej motywacji i zaangażowaniu w terapię daje szansę powrotu na górskie szlaki.

Operację zaplanowaliśmy na marzec, tak aby sezon wiosenny został spożytkowany na rehabilitację i stopniowa poprawę wydolności. Pani Józefa złożyła obietnicę swoim Wnukom, że latem dokonają wspólnego wejścia na Rysy.

Pobyt w szpitalu i operacja upłynęły bez powikłań. Podczas kontrolnych pooperacyjnych wizyt Pacjentka zgłaszała szybkie postępy w rehabilitacji i z niecierpliwością wyczekiwała otwarcia sezonu turystycznego. Zapowiedź wejścia na Rysy traktowałem trochę z „przymróżeniem oka”, ale pewnego letniego dnia spotkała mnie bardzo miła niespodzianka… Na oddział szpitalny na którym pracuję przyszła kartka nadana z Chatki Pod Rysami (słowacka strona góry) wypisana własnoręcznie przez Panią Józefę, która dotrzymała danego przed operacją słowa. Letni sezon upłynął pod znakiem licznych górskich wycieczek również w najbardziej wymagających Tatrach Wschodnich.

Co doprowadziło do tego leczniczego sukcesu? Czy operacja? Niewątpliwie musiała być wykonana poprawnie, zgodnie z zasadami sztuki? Dobrze dobrana rehabilitacja? Oczywiście bez niej nie byłoby sukcesu terapeutycznego.

Moim zdaniem kluczem do sukcesu pani Józefy było zaangażowanie w proces terapeutyczny i cel jaki sobie postawiła- kontynuacja życiowej pasji pomimo zdrowotnych niedyspozycji. Realizacja życiowych planów, spełnianie marzeń i kolejnych celów to główny napęd naszego zdrowienia. Operacja, rehabilitacja, tabletki i zastrzyki i inne cudowne terapie są tylko dodatkiem. Pani Józefa podjęła decyzję o operacji i skupiła się na walce o własne zdrowie i kondycję. Nie traciła energii na walkę z ZUS-em, ani dokumentowanie własnej choroby. Dla mnie współpraca z Pacjentem tak zaangażowanym w odzyskiwanie własnego zdrowia i sprawności to zaszczyt i najlepsza motywacja do dalszej pracy. Pani Józefie życzę wielu sezonów udanych górskich wycieczek.

dr n. med Marcin Tafelski
specjalista neurochirurg
https://AthleticoMed.PL

* Zdjęcia Pani Józefy zamieszczamy za jej zgodą.